Zawitało

niedziela, 22 listopada 2009

11. Ujawniona tożsamość




    Już zapomniał, jak to jest czuć wiatr we włosach, pędząc ponad 100km/h. Jak wygodne jest siedzenie jego Harleya 64, którego parę lat temu sam składał z Kakashim. Pomyśleć, że jego dawny guru sprowadzał części z Ameryki, miesiącami korzystał z układów, kiedy coś szło nie tak z dowozem silnika...
    A potem podarował mu go. Tak po prostu.
    Był zachwycony swoim pierwszym motocyklem, tym bardziej, że jego powstawanie wiązało się ze szczęśliwymi wspomnieniami.
    Trzy lata temu regularnie, co tydzień, wyjeżdżał nim i cieszył się uczuciem wolności i swobody. Jedynie Naruto wiedział o ' Sharinganie ' , jak nazwał swoje maleństwo. Nawet parę razy go przewiózł. Pamiętał, jak Młotek przestraszony, gdy rozwijał zbytnią prędkość, wczepiał się w jego plecy, popiskując, żeby zwolnił...
     Suke uśmiechnął się kpiąco.
    Zanim Fugaku Uchiha nie dowiedział się o tym, że planujemy iść do szkoły dla mechaników. No i pamiętaj, że Sharingan o mało co nie wylądował na złomowisku. Ledwo udało Ci się wmówić ojcu, że to własność Naruto, którą przechowujesz, a po rozmowie i tak schowałeś do swojego garażu i wymieniłeś na samochód...
    Na zakręcie zobaczył trójkę nowych znajomych, więc postanowił przestać rozmyslać o przeszłości. Obecnie miał ochotę coś rozwalić, a że za dnia nie było walk, więc
' Miejscówka Oro' odpadała i zostawało mu zatopić się w przyjemnym otępieniu, jakie gwarantowało zioło.
    A wszystko oczywiście przez tego Debila.

    Pierwszym jego odczuciem gdy się obudził było wrażenie, że coś jest nie tak. Otworzył oczy, aby sprawdzić co to takiego, jednak natychmiast oślepił go ból w czaszce. Z cichym sykiem przymknął je znowu, padając na satynową pościel.
    - To była chyba najgłupsza z twoich głupot, Ototo. - warknął cicho słysząc pełen wyższości, jak zwykle, głos Itachiego - Masz. To Ci pomoże.
    - Troskliwy braciszek się znalazł. - ironia jaką ociekały te słowa, była niemal namacalna
    Pomimo widocznej niechęci do brata, usiadł i wziął wepchniętą do ręki szklankę, podnosząc ją do ust. Był świadomy, że jeśli tego nie zrobi, nie tylko cały dzień przeleży w ciemnościach, ale też zwróci wszystko co wczoraj zjadł. A że nie miałby sił wstać...
    Poza tym, pewnie zabrał to z apteczki rodziców. To nie należy do tego przeklętego Gwiazdora od siedmiu boleści, więc może śmiało przyjąć lekarstwo.  
    Suke otworzył ślepka,otrzepał się i ziewnął ostentacyjnie z zadowoleniem. Od razu lepiej.
    Tymczasem jego 'zewnętrzna powłoka' również pozwoliła światu ujrzeć czerń swoich oczu, choć dziś były one sinawe i podpuchnięte.
    - No i dzień do bani. - mruknął patrząc na swojego Aniki
    - A to niby dlaczego? Dlatego, że postąpiłeś jak idiota i teraz przecierpisz cały poranek? - Itachi wiedząc, że jego bratu już nic nie dolega znowu postanowił zachowywać się jak zawsze.
    Zacisnął zęby widząc to znajome, kpiące uniesienie kąciku ust, które często widywał w lustrze.
    - Nie. Dlatego, że pierwsze co zobaczyłem, na moje nieszczęście, to ty. - prychnął pogardliwie podnosząc się z łóżka - A teraz wynieś dupę drzwiami, bo chcę się ubrać.
    Był pewny, że jego brat rzuci coś w stylu ' Nie mów tak do swojego ukochanego braciszka. ', czy inną bzdurę, jak miał w zwyczaju, jednak tym razem nii-san go zaskoczył.
    - O nie. - Itachi złapał go dość mocno za łokieć, po czym posadził z powrotem na materacu - Nie chciałem martwić rodziców, zwłaszcza Okaa-san, ale za to możesz podziękować mi kiedy indziej. Chwilowo ładnie wyspowiadasz mi się z tego, jak mogłeś być takim ćwierć-mózgiem, żeby się doprowadzić do takiego stanu. Kto to widział, żeby mieszać trawę z tabletkami nasennymi i zapijać sake! - jego brat był wściekły nie na żarty.
    Gdyby to był ktokolwiek inny, pewnie byłby wdzięczny za udzieloną pomoc. Może nawet odrobinę długowłosy zyskał w jego oczach, nie informując o niczym rodzicieli, ale...
    Szybko zmienił tor myślenia.
    - Nie twoja sprawa. - ponownie skierował się do szafy, lekceważąc Itachiego.
    Następnym co poczuł, był silny policzek. Co?! Ten...Ten...ŚMIAŁ go uderzyć?!
    Zawsze go obrażał, poniżał...Ale nigdy nie podniósł na niego ręki.
    - Hn...Towarzystwo Hidena - to imię wypowiedział z takim obrzydzeniem, jakby samo jego wypowiedzenie miało splamić jego usta - robi swoje, co, Aniki?
    - Nie zmieniaj tematu! Gadaj natychmiast, co Ci strzeliło do tego zakutego łba! - starszy chłopak doskoczył do niego, łapiąc za przód wygniecionej bluzki.
    Jednak on nie miał zamiaru mówić, że od teraz postanowił zmienić swoje życie. Że zamierza zniszczyć więzy, które go trzymają przy Fugaku, Itachim i Naruto, aby w końcu żyć własnym życiem.
    - Odpierdol się. - szept, cichszy od wiatru za oknem i lodowate, beznamiętne pomimo stanu właściciela, spojrzenie było jedyną odpowiedzią, jaką udało się mu uzyskać
    Długowłosy uniósł zaciśniętą pięść i Sasuke przez chwilę poczuł się w jakiś chory sposób dumny, że udało mu się po raz pierwszy w życiu wyprowadzić go z równowagi. Wpatrując się z napięciem oczekiwał ciosu.
    - Ita-kun! Sasu-chan! Chodźcie na śniadanie! - nieświadoma tego, co przerwała Mikoto weszła do pokoju, zastając już rozdzielonych synów
    - Już idę, Okaa-san. Ale...Prosiłem, żebyś nie mówiła do mnie 'chan'. - kiedy Gwiazdor wyszedł, Sasuke uśmiechnął się lekko, prawie niezauważalnie w stronę matki
    - Nic na to nie poradzę, że - kobieta obdarzyła go czułym, matczynym uściskiem - dla mnie zawsze będziesz moim małym Sasu-chan.
    - Ohh, mamo. - czarnowłosa wyszła z pokoju, podśpiewując coś cicho, melodyjnym głosem.
    - To będzie ciężki dzień. - powtórzył już tym razem do odbicia w łazienkowym, potłuczonym lustrze. '

    Jednak, ku jego zdziwieniu, wcale nie było tak źle, jak przypuszczał. Przynajmniej fizycznie. Głowa nie paliła już żywym ogniem, wiercenie w brzuchu całkowicie ustało. Cokolwiek dał mu Aniki, zadziałało.
    Jednak to nie zmieniało faktu, że Gwiazdor wściekł go tym swoim odgrywaniem zatroskanego braciszka. Całe życie miał go dobitnie gdzieś, a teraz nagle tak się martwi? Taa. A on uwielbia towarzystwo Haruno.
    Teraz musi tylko znaleźć Sui, wyciągnąć z niego trochę 'towaru' i olać całkowicie nagle przebłyski dobroci Itachiego.
    Kiedy zobaczyli widok, który czekał na niego za zakrętem, Suke się załamał, a Sasuke mało nie zawrócił.
    - Ja to mam, kurwa, szczęście. - mruknął pod nosem, dopatrując się jasnej jak słońce czupryny.
    Suke pokiwał głową ze zrezygnowaniem.
    Przecież obiecaliśmy sobie, że ta trójka już nigdy nie będzie decydowała o naszym postępowaniu. To człowiek jak każdy inny. Nie warto się nim prze...
    Jednak zanim jego chibi alter-ego dokończyło swój wywód, usłyszał przesycony szczęściem głos rudowłosej.
    - Sasuke-senpai! Sasuke-senpai! Tutaj!
    Nie było już odwrotu, z resztą jak by to wyglądało?
    Podjechał, zsiadł z motocykla i podszedł do odzianej w czerń grupy, ignorując wlepione w niego błękitne oczy.
    - Wow. Chłopie...Co za zmiana. - Niebieski gwizdnął z podziwem.
    Prychnął pod nosem. Ciuchy wcale nie miały się podobać, a jedynie podkreślić zmianę w jego życiu. Wewnętrzną i zewnętrzną.
    - Naprawdę, Sasuke-senpai. - mruknęła gardłowo Karin, co w jej mniemaniu miało pewnie wyjść seksownie.
    Zresztą może i tak było, bo stojący niedaleko Kiba wpatrywał się w nią jeszcze bardziej, o ile to było możliwe, maślanym wzrokiem. Podobnym do tego, który ruda wbijała w niego.
    Dobra. Po części im się nie dziwił.
    Chromowany, błyszczący, zachowany w idealnym stanie, czarny Harley rocznik 64, z wymalowanym na lewym boku czerwonym okiem, z trzema hebanowymi łezkami. Naprawdę maszyna godna pozazdroszczenia.
    On sam również prezentował się nie najgorzej.
    Czarna, odpięta pod górą  koszula z wyhaftowanym na plecach misternie, srebrną nicią, chińskim smokiem, idealnie dopasowane, firmowe, czarne jeansy i wyglądające na równie drogie, buty. Do tego czarne, skórzane rękawiczki bez palców, których używał podczas jazdy i włosy rozwiane po podróży Sharinganem.
     Ale najkosztowniejsza była chyba błyskotka na jego szyi. Na złotym łańcuszku wisiał złoty, okrąg, otaczany trzema łezkami z czarnego diamentu , w którym znajdował się wachlarz klanu Uchiha. Sam go zamówił, ponieważ wiedział, że w przeciwieństwie do Itachiego nie dostanie niczego od ojca. Pomijając fakt, że 'tatuś' o jego urodzinach najzwyczajniej zapominał z reguły.
    Ciągle pamiętał dzień, gdy ten przeklęty karierowicz na swoją 18-tkę dostał od Fugaku Uchihy medalion, tyle że po prostu ze złotym  wachlarzem. Kiedy on się nie doczekał, kupił sobie własny, upewniając się, że będzie on jedyny w swoim rodzaju.
    - Taa...Suigetsu, masz może jeszcze jakiś towar? Ale daj mi więcej niż wczoraj, bo to gówno coraz szybciej przestaje działać.
    Nie przejął się tym, że niedaleko stoi Naruto. W końcu obiecał sobie, że nie będzie on już wpływał na jego decyzje.
    Suke machnął łapką.
    Zaczynasz się powtarzać.
    - Teme! Ty chyba nie...
    - Zamknij się, dzieciaku. Przeszkadzasz. - warknął zirytowany Suigetsu, po czym wrócił do Sasuke - A może chcesz coś mocniejszego?
    Przerwał im Kiba, doskakując do Karin.
    - Hej, Śliczna. Olej tego leszcza, a będę traktował cię jak królow...
    Odpowiadając na jego zaloty, dziewczyna wbiła jedynie pięść w jego brzuch.
    - Jeszcze raz obrazisz Sasuke-senpai, a stracisz zęby.
    Brązowowłosy, kiedy już podniósł się z podłogi, westchnął cicho, ciągle wpatrując się w nią, jak w bóstwo.
    - Żyleta...Mmm...Takie lubię najbardziej. - szepnął do siebie Inuzuka - Kiedyś będziesz moja, Piękna. Szybciej, niż myślisz. - zanim znowu oberwał od agresywnej panienki, właściciel Akamaru wrócił do przerwanego tematu. - Więc, Naru-chan? Kto Ci zostawił tę jakże niepowtarzalną pamiątkę?
    Zaciekawieni członkowie Hebi zwrócili się w stronę Uzumakiego.
    Czerwony Naruto  znowu zamilkł i z uporem maniaka wpatrywał się w przestrzeń, jakby miał zobaczyć tam coś niebywale interesującego.
    Powstałą ciszę zakłócał jedynie prawie histeryczny śmiech Suigetsu, który widząc CO znajduje się na szyi opalonego chłopaka, prawie skonał ze śmiechu.
    - To takie małe, blond aniołki ruszają się już takich niegrzecznych zabaw? - kolejna salwa śmiechu
    - HEJ! Nie jestem mały! Jesteś w moim wieku...No dobra troszkę starszy, ale to tylko parę miesięcy! - Namikaze jak to było w jego zwyczaju zaczął się wydzierać na całe gardło, co nie zmieniało jednak faktu, że wyglądem przypominał dojrzałego pomidora.
    Tym razem Houzuki zamilkł na chwilę, po czym przyjrzał się blondynowi, jakby zastanawiał się, czy chłopka kłamie.
    - Ty...Sasuke. On serio ma tyle lat co ty?! Zresztą nieważne. Mów. Mów. Też chętnie się dowiem, kto ci sprezentował taką ładną malinkę, Mały. - Sui wyszczerzył się groteskowo, z zadowoleniem obserwując pogłębiające się zażenowanie chłopaka.
    - Taa...Mnie też możesz oświecić, Naruto. - czarnowłosy obserwował całą sytuację, ciekawy, czy jego były przyjaciel znajdzie w sobie dość odwagi, aby powiedzieć prawdę.
    Kiba zamyślił się chwilę, po czym z pewnością, której nie miał, wydał osąd.
    - Jak to kto? Pewnie Uchiha. - puścił oko do Uzumakiego - Naruto cały wieczór był nieprzytomny i wyglądał, jakby szukał okazji, żeby się upłynnić. I jak się śpieszył do domciu...
    Sasuke uśmiechnął się wewnętrznie drapieżnie, choć na zewnątrz nie drgnął mu nawet jeden mięsień.
    Chociaż poprzysiągł już nie starać się o atencję swojego byłego Młotka, nie potrafił powstrzymać zadowolenia, że ten nie przeszedł z tym wszystkim do porządku dziennego. Nawet, jeśli chodziłoby o zwykły wstyd.
    - SASUKE?! - Karin z przejęcia zapomniała dodać 'senpai' - Ty chyba...- uniosła pięść, zamierzając pokazać temu kretynowi, że insynuacje takie jak ta nie ujdą mu płazem
    -Nie! Nie! - Inuzuka zrobił krok do tyłu, modląc się o to, aby tym razem nie zarobić w nos - Chodziło mi o ITACHIEGO Uchihe! Chłopaka Naruto...Nie mówiłem o Królowej Mroku...
    Następne wydarzenia rozgrywały się błyskawicznie.
    Suke, choć obiecywał sobie, że przestanie się przejmować, słysząc jak ten głupi Pchlarz mówi otwarcie o związku jego przeklętego Aniki i...
    Po prostu nie był tego w stanie znieść i przy pomocy swojej ' zewnętrznej powłoki', rzucił się w kierunku tego kretyna, przyciskając tę kupkę nieszczęścia do ściany jakiegoś opuszczonego budynku.
    - Jeszcze raz...- chciał powiedzieć ' ...powiesz, że Usuratonkachi ma coś wspólnego z moim cholernym bratem. ', ale w ostatniej chwili się zreflektował - nazwiesz mnie w ten sposób, Inuzuka, a wypoleruję tobą podłogę.
    Kątem oka zauważył, że Suigetsu znowu zaśmiewa się do łez. Chyba wziął dzisiaj znacznie więcej, niż zwykle, albo też połasił się na coś mocniejszego.
    - Sasuke-teme! Przestań! Co ty wyprawiasz! - stojący dotychczas w ciszy Naruto złapał go za koszulkę, starając odciągnąć od swojego obecnego przyjaciela
    Puścił Pchlarza, aby skupić się na swoim ukochanym. Mimo wszystko, choćby nie wiem jak się starał okazywać rezerwę, z dnia na dzień nie przestanie kochać tego nadaktywnego Idioty.
    Odwrócił się do blondyna, przypadkiem ocierając dłonią o nieosłonięty materiałem skrawek skóry chłopaka, na co ten odskoczył jak oparzony z cichym piskiem zawstydzenia.
    - Wiesz, Uzumaki - Sasuke westchnął z niesmakiem - nawet wczoraj łatwiej się z tobą współpracowało. - prychnął, podkreślając swoje rozczarowanie
    Kiba otworzył szeroko usta, wyglądając przy tym, jak ryba wyjęta z wody.
    - COOOOOOO?! - Kiedy otrząsnął się z szoku, z gardła brązowowłosego wydobył się pisk, który do złudzenia przypominał damski - To z NIM widziałeś się wczoraj?!
    Ignorując błagalne spojrzenie Naruto, Uchiha z chłodnym rozbawieniem skinął głową.
     Inuzuce chyba zaskoczyły jakieś trybiki, a klocki zaczęły do siebie pasować.
    - No jasne... - mruczał do siebie - Przecież go bronił i chciał mi dołożyć, jak udawałem, że na niego lecę...
    Gdyby ziemia mogła się pod nim rozstąpić, syn Minato przyjąłby to z wdzięcznością.
    - N...Nie słuchaj go! Wiesz, że łże! Ja i...On? Niee...Chyba sam w to nie wierzysz... - jąkając się jak nigdy w życiu, powoli zaczynał inaczej widzieć problem Hinaty Hyuugi.
    - No weź nie ściemniaj, Naru-chan. Wiesz dobrze, że przez lata przyjaźni z tobą, nauczyłem się kiedy to robisz. - Kiba stał z szerokim wyszczerzem na gębie. Wyglądał jak kot z kreskówki, który właśnie połknął kanarka. Miał haka na niebieskookiego na dłuugi czas. Pomijając fakt, że z pewnością odbędzie się szczegółowa rozmowa.
    - Hn. - młody Uchiha pochylił się nad blondynem i upewniając, że tylko on go słyszy szepnął mu do ucha - Chyba się mnie nie wstydzisz?
    Idiota, jak to idiota. Zareagował dokładnie tak, jak się tego spodziewał.
    - JA CIEBIE?! - wyrzucił ręce w górę, w geście całkowitej frustracji - Przecież to TY mnie prawie zgwałciłeś w łaź.... - zdając sobie sprawę z popełnionej gafy wbił wzrok w ziemię, dłubiąc w trawie nogą.
    Jednak czasu nie da się cofnąć, więc teraz wszyscy wpatrywali się w młodego Namikaze, jakby wyrosła mu nagle trzecia głowa. Jedynie Uchiha stał z zadowoleniem obserwując, jak jego były przyjaciel chce wyjść z tej niezbyt komfortowej sytuacji.
    Tę pełną napięcia ciszę przerwał, jak wystrzał armatni, dźwięk ' I fucking hate you' Godsmack, który syn Fugaku ustawił sobie jako dzwonek kontaktu.
    Wyciągając z wewnętrznej kieszeni czarnej, skórzanej kurtki, rzuconej wcześniej na tyły Sharingana, najnowszy model telefonu komórkowego, odebrał połączenie. Na linii rozbrzmiał znany mu głos.
    - Witaj, Sasuke-kun.
    Westchnął poirytowany. A ten czego może chcieć?
    - Orochimaru. - na to imię stojący obok Suigetsu drgnął. - Czego chcesz? - nie bawił się w uprzejmości. Z tym typkiem łączyły go kontakty czysto biznesowe, a że to Gad na nim zarabiał, więc z nich dwóch to złotooki powinien być mu wdzięczny.
    - Jak zwykle konkretny, co nie, Sasuke-kun? - widząc, że czarnooki nie ma nastroju do żartów, przeszedł do rzeczy - Dzisiaj jest walka o dużą stawkę. Będziesz mógł powalczyć z najlepszymi. Raz w roku zbierają się największe kluby i walczą między sobą. Jeśli wygrasz, Sasuke-kun, to dam ci wszystko, czego zechcesz. Zakłady są szacowane nawet na 1,5 miliona. Nie zawiedź mnie. - po tych słowach długowłosy się rozłączył.
    - Hn. Będzie ciekawie. - Uchiha mruknął wiedząc, że na linii już nikogo nie ma i wrzucił telefon z powrotem do kieszeni.
    - Wiesz... - Houzuki spojrzał nieufnie na Sasuke - Co za interesy załatwiasz z Orochimaru?
    - Nie twoja sprawa. Jak będzie z tym towarem?
    Tym razem srebrzystowłosy przez chwilę analizował jego słowa, jakby nie wiedział, czy Sasuke żartuje. Zaraz potem wymienił spojrzenia z Karin i drugim kolegą z bandy, po czym wzruszył ramionami.
    - Ty tak na poważnie?
    - Nie na półserio, wiesz? - pomimo zjadliwości, w głosie czarnowłosego zabrzmiała nutka zniecierpliwienia - Jasne, że na serio, matole.
    - Nie wkurzaj się, Sasuke. Po prostu dziwi mnie, że masz dojście do źródła, a czerpiesz z rzeki. - zdziwił się lekko filozoficznie Sui
    - Hn? - Suke przechylił łebek w niezrozumieniu. O co mu może chodzić?!
    - Ty nic nie wiesz, Sasuke-senpai? - Karin także wyglądała na szczerze zdumioną
    - Nie? - głos młodego Uchihy jasno mówił, że wolałby zostać już doinformowany, bo taka gadka porządnie go denerwuje.
    Serio nie miał bladego, ani zielonego pojęcia, o czym oni znowu bredzą.
    - Orochimaru jest największym dilerem w całej Azji, znanym także w skali światowej. - Suigetsu zachowywał się, jakby to była prezentacja, zdecydowanie przesadzając z mimiką i gestykulacją, machał rękoma jak szalony - Załatwi ci wszystko i wszędzie. Ma towary, o których nawet Ci się nie śniło. Co więcej sam eksperymentuje, tworząc nowe, silne dragi. To on wymyślił ' anielski pył'...
    Sasuke stał zszokowany, nie wiedząc co powiedzieć. Po prostu...Zawsze wiedział, że Gad to cwaniak z fetyszem na punkcie mordobicia, ale tego się rzeczywiście nie spodziewał.
    Ponownie rozdzwonił się telefon, ale była to komórka Juugo. Tym razem ''Happy'' Mudvayne.
    - Tak. - chwila ciszy - Yhm. - chwila ciszy - Hmm...Naprawdę? - chwila ciszy - Jasne. Nie ma sprawy, będę go ochraniał, szefie. - dłuższa chwila ciszy - Uchiha? - tu brew stojącego obok posiadacza owego nazwiska drgnęła - Yhm. Rozumiem. - rozłączył się
    Przez chwilę patrzył na czarnowłosego z dziwnym natężeniem, aż owy nie wytrzymał.
    - O co chodziło z tym 'Uchiha'? - mruknął Sasuke pozornie bez zainteresowania
    Juugo nie zmieniał wyrazu twarzy, ale jego oczy zdawały się śmiać.
    - Dostałem właśnie telefon od mojego szefa. - mruknął z pozoru bez związku - Powiedział mi, że niejaki Hebi właśnie zgodził się uczestniczyć w walkach...
    Karin pisnęła jeszcze głośniej, niż wcześniej na widok Sasuke.
    - HEBI tam będzie?! On jest boski!
    - Tak. - zgodził się Houzuki - Byłem praktycznie na wszystkich walkach, a kiedy on walczył, praktycznie zawsze wygrywał...Zaraz. - zerknął zdziwiony na Karin - Ja wykonuję dla Oro zamówienia, Juu jest jego gorylem...A skąd ty go znasz?
    - Jestem barmanką w jednej z jego knajp. Poza tym trochę śpiewam. - mruknęła niechętnie dziewczyna
    - Kontynuując. - przerwał im Juugo, który nigdy nie lubił, gdy mu przerywano - Mam go ochraniać, bo niejaki Danzou chce wysłać swoich ludzi, aby się go pozbyli.
    - Burmistrz miasta?! - wrzasnął nagle Kiba, o którego obecności już dawno zapomnieli
    - Ta. Tak więc rodzina Uchiha zabrała mu ostatnio sprzed nosa szansę na gruby szmal, a że dorwanie się do Fugaku jest niebezpieczne, więc ogranicza się do jego najmłodszego syna.
    - TY jesteś HEBI?! Jesteś jeszcze cudowniejszy niż myślałam, Sasuke-senpai. - Czarnowłosy złośliwie pomyślał, że gdyby te wszystkie mangi shojo były prawdziwe, oczy Czerwonowłosej powinny teraz zmienić się w serduszka.

    ***************************************
    CDN
  
    ***************************************