Zawitało

piątek, 20 czerwca 2008

Bonus - Nic nie trwa wiecznie. Sen zmienia się w koszmar (2/2)


    Obudził mnie piękny zapach.Mmm. No i po co mam wstawać ? Nie chce mi się. Tu jest wszystko czego mi trzeba.Leżę  sobie w  miękkiej pościeli, a wokół roznosi się woń naleśników i zielonej herbaty.Obok...
Zaraz.Coś jest zdecydowanie nie tak ! 
    Nie wyczuwam ciepła promieniującego zazwyczaj z miejsca przy moim boku, ani ciężaru spoczywającego na klatce piersiowej...
Otwieram oczy i co widzę?
    Młoteczek siedzi przede mną i uśmiecha się słodko.
    - Uoooaa - jak miło zobaczyć jego uroczą buźkę zaraz po przebudzeniu.
    - Teme! - No tak.Rozwrzeszczany jak zwykle.Kiedyś mogłem go zabić za takie darcie się nad moim uchem, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez tego. - Zamiast rozwierać szczęki mógłbyś zabrać te śniadanie! Ręce mi drętwieją. - poskarżył się.
    - Czyżbyś był za słaby , żeby utrzymać zwykłą tacę Usuratonkachi? - droczyłem się sięgając po posiłek.
    - ONORE ! - mój nadpobudliwy aniołeczek wyraźnie się zdenerwował. - A ja Mu taki prezent na naszą rocznicę przygotowałem.Zero wdzięczności. - wymruczał pod nosem.
    ROCZNICA!NO TAK!   
    Zerwałem się.Muszę jeszcze wpaść do Sakury żeby zobaczyć, jak idą przygotowania.
W pośpiechu zakładałem spodnie i koszulę.
    - Draniuuu! Nie jesz? - ehh.Naruto.
    - Już zjadłem Dobe. - wymamrotałem po czym wybiegłem z mieszkania.

  
*************************************************************
    - Gotowe? - zapytałem nerwowo różowowłosej.
    - Spokojnie Sasuke.Wszystko będzie dobrze.
    - Nie. Musi być idealnie. - Dzisiaj jest najpiękniejszy dotychczas dzień w moim życiu i nic nie może go zepsuć. 
    - Jasne stary. Nic się nie martw. Ty i Naruto-kun jesteście dla siebie stworzeni.A wiesz czemu? - nawijał Rock Lee, który towarzyszył swojej dziewczynie - Bo już z daleka można wyczuć od was młodzieńczego ducha !
    - Opanuj się ! - Haruno strzeliła Brewkę w potylice.Heh.Zaczynam już nawet myśleć jak  Uzumaki. - Idź po Naru. Dokończę , a ty przestań się denerwować. - zwróciła się znowu do mnie. - Na pewno wszystko pójdzie po twojej myśli.
Spotkamy się na miejscu.
 
*************************************************************

    - Daleko jeszcze? - zapytałem zniecierpliwiony.
    - Zaraz będziemy na miejscu. - Uchiha trzepnął mnie w rękę,gdy próbowałem zdjąć opaskę. - Nie ruszaj.Jeszcze chwilka...- prowadził mnie do lasu. Poznawałem po zapachu.-Już. Niespodzianka. - wyszeptał mi do ucha zdejmując jednocześnie materiał zakrywający dotychczas moje oczy.
    No,no. Trzeba przyznać, że się postarał. Byli tu zebrani chyba wszyscy mieszkańcy Liścia.
Od Hokage po Konohamaru.
    Widać jeśli chce to potrafi zrobić coś miłego.Nawet bardzo.
    - Naruto! - Już po chwili utknąłem w objęciach Sakury.Ona dopiero ma krzepę.
    - Itai *... - jęknąłem czując, że ściska mnie "troszkę" za mocno.
    - Przepraszam. - wymamrotała moja przyjaciółka zażenowana.Wiem , że nie kontroluje swojej siły.Gdyby się postarała mogłaby mnie złamać na pół.Odrobinę mnie ta myśl przeraża.
    Nie zdążyłem odpowiedzieć, kiedy poczułem czyjeś ramie zawijające się  władczo wokoło mojej talii.
    - I co podoba się? - znowu nachylił mi się tuż nad uchem.
    - Nie jest najgorzej. - powiedziałem, ale on tylko zachichotał.Byłem pewien, że można wyczytać zachwyt na mojej twarzy.
    Znajdowaliśmy się na polanie treningowej drużyny 7.Porozstawiane stoły były przystrojone obrusami i suto zastawione.Na jednym z nich, jak zauważyłem, był tylko ramen- chyba wszystkie odmiany.W powietrzu unosił się leśny aromat dodając atmosferze spokoju.Wieczorny półmrok rozjaśniały wiszące lampki.Na dodatek dziś była pełnia.
     Mimo iż byłem teraz właściwie pozbawiony uczuć to były dwie rzeczy, które potrafiły stopić lód w moim sercu.
Jedną z nich było właśnie piękno przyrody.

    Tak natura zawsze mnie fascynowała.A drugą...
    Moje rozmyślania przerwał Drań mówiąc coś o wzniesieniu toastu.
    - Odkąd wróciłem - zaczął w typowym dla siebie, chłodnym stylu - spotykałem się z różnym traktowaniem. Byłem wytykany palcami, niektórzy unikali mnie jak ognia, lub też udawali, że po prostu nie widzą mojej osoby.Większość z was pewnie dalej mi nie ufa.Ale znalazł się ktoś - w tej chwili objął mnie mocniej - kto we mnie wierzył nawet wtedy, gdy ja przestałem. Tym kimś jest nikt inny, jak stojący obok mnie anioł. to On nadał mojemu życiu sens.Dla niego żyję i z Nim jestem szczęśliwy. Dlatego... - czas mu przerwać.
    - Zanim coś jeszcze powiesz. Ja też chciałbym wygłosić małe przemówienie.Również traktuję ten dzień jako naprawdę wyjątkowy. - delikatnie wyswobodziłem się z ramion Uchihy - Dziś mam zamiar poprosić naprawdę dla mnie ważną
osobę o możliwość spędzenia reszty życia przy jej boku. - mówiąc cały czas chodziłem próbując zapanować nad emocjami. - Nie marzę o niczym innym, jak spoglądać w piękne czarne oczy utkwione na bladej twarzy... - wyszedłem na poszukiwanie mojego wybranka.
    *************************************************************
    Serce tłukło się nerwowo w piersi.Zabawne.Miałem oświadczyć się Młoteczkowi, a tymczasem On mnie ubiegł.
    Uśmiechnąłem się szeroko zamykając oczy.Znałem pytanie zanim padło.
    Byłem taki szczęśliwy, że wyszeptałem jedynie ciche " Tak "
    - Nie o tobie mowa. - usłyszałem ukochany głos.Ale był jakiś inny, chłodny.
    Natychmiast gwałtownie rozwarłem powieki. Jak w największym koszmarze patrzyłem, jak idzie w przeciwnym do mojego kierunku i klęka.
    NIE ! To nie może być prawda! Błagam niech to będzie sen...
    - Ita-koi** wyjdziesz za mnie ? - usłyszałem pytanie i moje serce zamarło.
    Żałuję, że oszczędziłem go rok temu.
    - Hai. - odpowiedział spokojnie.
     Zebrani patrzyli na to z niedowierzeniem. Wydawało mi się nawet, że słyszę złośliwe szepty.
    - Tak to jest zaufać Kyuubiemu.
    - Nieszczęsny.Całe życie go okłamują.
    - Należało mu się. W końcu ten Mały zrobił coś jak należy.
    Spośród tych szyderczych pomruków wybił się krzyk Sakury.
    - Honto da*** ?!  
    - Dlaczego? - tylko tyle byłem w stanie wydusić .
    - Naprawdę spodziewałeś się, że po tym, jak mnie zostawiłeś i próbowałeś zabić przyjmę Cię ot tak? - pstryknął palcami i roześmiał się cynicznie. - Poza tym...- zaczął zakładając pierścień na serdeczny palec Itachiego. - Będzie pasował do Mangyuukyu - obaj zachichotali.
- Naprawdę myślałeś, że mogłem CIEBIE pokochać? - skrzywił się z niesmakiem.-On - wskazał na jedynego prócz mnie ocalałego członka klanu ( odkąd zabiłem Madare i Obito ) - jest dużo lepszy. Zawsze był. - zobaczyłem jak ten przeklęty zdrajca podchodzi do mnie i kiedy myślałem, że nie mogą mnie już bardziej upokorzyć zrobili to.
    - W miłości i na wojnie wszystko wolno mały, głupi braciszku. - puknął dwoma palcami w moje czoło jak to robił , gdy byłem mały po czym odszedł razem z Naruto.
    I znowu zostałem sam.

   
    *AU,ałć
    **kochanie
    ***Mówisz poważnie?!

                                                        Oro gang
                          


                                           Związani klątwą na całe życie

               

                                         Czy On nie jest Kawai  panda3  
                  

sobota, 14 czerwca 2008

Bonus- Bądź szczęśliwy (1/2)

Bonus oneshot - Bądź szczęśliwy
    - Narutoo...Usuratonkachi wróciłem ! - wykrzyknąłem czując , że radość rośnie we mnie z każdą sekundą.W mojej głowie kołatała tylko jedna myśl "ZARAZ ZOBACZĘ MŁOTKA!"
    Jednak ku mojemu zdziwieniu blondynek nie wybiegł do mnie , nie uwiesił się na mojej szyi i nie pocałował...
    Zawsze kiedy słyszał moje nawoływania wybiegał krzycząc radośnie "TĘSKNIŁEM!".
Lub coś w tym rodzaju.
    Niepokój wzrastał z każdym przeszukanym pomieszczeniem.
     - Hej Draniu szukasz czegoś ? - moja zguba weszła do naszego mieszkania wnosząc siatki z zakupami.
     Bez słowa obróciłem się zamykając moje "prywatne niebo" w klatce złożonej z ramion.
    - Ej ! - krzyknął , kiedy z jego rąk wysunęły się torby. -  Sasuke ! TEMEEEE !
    Skrzywiłem się przy takim natężeniu decybeli , ale nie odsunąłem. Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech .
    - Coś się stało Dobe ? - zapytałem z najbardziej niewinną , jaką potrafiłem w tej sytuacji miną. Nie wytrzymałem jednak  długo tej powagi i już po chwili musiałem schować ją w złocistych kosmykach mojego aniołeczka , by nie wybuchnąć śmiechem. Wyglądał tak uroczo, kiedy w złości nadymał swoje naznaczone lisimi bliznami policzki .
    - Mógłbyś w końcu dorosnąć i zmienić mi to cholerne przezwisko! - warknął niezadowolony.
    - Na jakie ? - zapytałem półświadomy. Większość mojej uwagi pochłaniał  tej chwili zapach ciepła domowego, lasu i wolności. - Skarbie? Lisku ? Kochanie. - droczyłem się z nim.Teraz brakowało mi tylko jednego.
    Podniosłem głowę i utkwiłem źrenice w wciągającym błękicie.
    Jakby czytając w moich myślach Młotek uśmiechnął się.
    - Chyba będę musiał zrobić nowe zakupy. - stwierdził z figlarnym uśmiechem. - Ale to potem.Teraz... - przerwałem jego pasjonującą przemowę czułym pocałunkiem i zaprowadziłem do naszej sypialni.
    Nie wyobrażam sobie życia bez Niego.To On uświadomił mi , że też mam prawo odczuwać radość i żyć pełnią życia. Kocham Cię Młoteczku.

    *************************************************************************
   
    - Dziękuję. - usłyszałem kiedy było już po wszystkim.
    - Niby za co ? - zerknąłem na  ciemnowłosego ciekawy.
    - Za to, że jesteś. - odpowiedział przygarniając mnie do siebie.
     Uśmiechnąłem się lekko.
    - W takim razie NIE MA ZA CO. - podniosłem się by spotkać czarne oczy.
    - Dzięki tobie w końcu jestem szczęśliwy. - powiedział z powagą , której nie słyszałem u niego od dawna.
    - Jeszcze ci mało? - przejechał nosem po moim policzku jednocześnie zsuwając ręce na moje biodra , kładąc mnie na sobie. - O nie! Jestem zmęczony ! Jutro się wyżyjesz.-odsunąłem się od niego. - A teraz idę napić się wody. - pokazałem mu język po czym wstałem.
    Zanim wyszedłem z pokoju zobaczyłem jeszcze, że mój kochanek spogląda na mnie mając nadzieję , iż zawrócę.Gdy tego nie zrobiłem przewrócił się na drugi bok obrażony, zasypiając.
    Skierowałem się w stronę salonu i usiadłem na kanapie uśmiechając się do siebie.
    Byłem zadowolony. Cholernie zadowolony.
Jutro mijała nasza pierwsza rocznica.Ciekawe co przygotuje.
    Może kolację przy świecach, albo piknik w świetle księżyca. Na pewno się postara.
     Odkąd wrócił do wioski rok temu ciągle pokazywał mi jak się zmienił, jak bardzo mu na mnie zależy...
    Nie potrafiłem już powstrzymać głośnego śmiechu.
    Jak dobrze było zrzucić maskę, którą muszę nosić.No cóż przywykłem.
    Całe życie udawałem, więc to nie było znowu takie trudne.Właściwie chyba nie potrafiłbym po osiemnastu latach ukrywania się pod postacią
idioty, wiecznie szczęśliwego kretyna pokazać im kim jestem naprawdę.
    Czyli wypranym z uczuć manipulatorem.Nie byłem taki od zawsze.Nie. Właśnie Uchiha mnie tego nauczył.
    Zawsze myślałem o nim jako pierwszej osobie, której mogłem zaufać. Kimś kto będzie przy mnie, gdy będę tego potrzebował.
    Gdy odszedł nikomu nie pokazałem nawet połowy swojego cierpienia i rozczarowania.         Pogrążony w beznadziei miałem tylko dwa wyjścia.
    Pierwsze - zwariować (taa rzeczywiście kuszące) , albo drugie - odciąć się od uczuć, emocji, pozbyć wszelkiej empatii.
    Tak. Sasuke był świetnym nauczycielem.Uczył mnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy.To dzięki niemu potrafiłbym podejść w każdej chwili do kociaka na ulicy i skręcić mu kark ,albo zabić każdego wszędzie.
    Stałem się maszyną. Zimnym,pustym pudłem, w którym zaprogramowany był cel:
Zrujnować życie potomka wielkiego Klanu.
    Aż śmieszne, że się nie domyślił.Czy on uważał, że wróci po czterech latach oraz dwóch próbach zabicia mnie i po prostu padnę mu w ramiona?
   Ehh...Zemsta naprawdę przeżarła mu mózg. Jak rdza osiadająca na cennym metalu.
    O tak. Ten zdrajca był dla mnie taki kiedyś.Wartościowy i ważny.
    Teraz słaby, rozchwiany od roku zachowywał się jak marionetka. Jak każda kukiełka bez nici nie da sobie razy.A ja pociągałem za te sznurki.
    Dzisiaj powiedział to na co czekałem od roku.
    Bądź szczęśliwy Uchiha.Póki masz okazję , bo jutro przetnę nasze więzi...     

                                          

                             Taki trochę zły bonus... żaba  żaba  żaba

    Juź niedługo (tydzień, półtora - zależy kiedy Łuki(brat) wyzdrowieje) nocia
                            nr 15.Kłopotliwe wpadki i Nowy członek

                      I jeszcze parę obrazków , które mnie urzekły  oczko

                           Słodki KazeKage (jak się go można BAĆ  myśli )
                                         
      
   
                          
  Dalej Cię kocham obojętnie jaki jesteś zły... panda3 
                                             

                                         Samotni we dwoje