Zawitało

sobota, 4 kwietnia 2009

1. Powrót do szkoły


 
                                                    1. Powrót do szkoły


  Opowiadanie pisane z trzech perspektyw.

 Czasem pojawią się także wewnętrzne osobowości bohaterów, które będą pokazywać reakcje, które CHCIELIBY oni wykonać, ale i tak zrobią swoje xD :

 Kyuu : wewnętrzne JA Naruto
 Suke : wewnętrzne JA Sasuke.
 Tachi : wewnętrzne JA Itachiego
      
                                                    1. Powrót do szkoły
   
   Noc chyliła się ku końcowi. Słońce świeciło coraz mocniej, a jego białe promienie rozzuchwalały się, stopniowo sięgając coraz dalej. Wyrywając z krainy marzeń sennych każdego, kogo tylko dotknęły.
    Jednak na przedmieściach zachodniej dzielnicy Konoha napotkało opór. Znalazł się bowiem śmiałek, który postanowił, że nie wstanie i kiedy jutrzenka musnęła jego policzek, bezwstydnie obrócił się na drugi bok, lekceważąc jasny sygnał, by rozpocząć dzień.
    Helios wzruszył tylko ramionami, ponawiając podróż po niebie.
   Tymczasem chłopak wtulił głowę w poduszkę i nakrył się kołdrą z nadzieją, że uda mu się jeszcze odrobinę poleniuchować. Jego marzenia zostały rozwiane, gdy drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem.
    -Paniczu Naruto! Proszę wstać! - po pomieszczeniu rozniósł się donośny głos jednej ze sprzątaczek Uzumakich, Kurenai - Pański Ojciec się niecierpliwi. Proszę nie zapominać, że dziś zaczyna się nowy rok szkolny. - mruknął tylko, nie całkiem przyjmując sens wypowiedzianych przez kobietę słów i nakrył się z powrotem.
    Poirytowana podeszła do jedwabnych, pomarańczowych zasłon i jednym szarpnięciem wpuściła całkowicie do pokoju chłopaka to samo słońce, które on olał.
    - Dobra, dobra już wstaje. - przetarł powieki, pozwalając światu ujrzeć błękit, który mógł zawstydzić samo niebo.
   - No. Tak lepiej. - zadowolona poszła obwieścić pracodawcy, że zadanie zostało wykonane, a jedyny potomek mężczyzny, został zmuszony do podniesienia szanownych czterech liter z materaca.
    Kiedy udało mu się już wyczołgać z łóżka ( powoli Uzumaki najpierw jedna noga...O właśnie tak....Teraz druuuga....wyprostuj plecy...wiem, że to ciężkie,ale dasz radę...Teraz przenieś ciężar ciała na nogi...) skierował się w stronę łazienki, którą na jego szczęście,  miał własną. Gdyby był zmuszony bez ożywczej kąpieli schodzić po schodach, najprawdopodobniej by się zabił.
    - Paniczu, śniadanie podano. - Z wnętrza domu dobiegł go melodyjny głos, należący do gosposi Anko.
   - Już. Już. Raaany ludzie. Wyluzujcie. - mamrotał, słaniając się z zamiarem wzięcia lodowatego prysznica, który w końcu postawiłby go na nogi
    Odkręcił kurek z zimną wodą i wsunął się do kabiny.
   - KUSSSOOO! - Po pierwszym szoku związanym z opadem lodowatej cieczy na rozpaloną powierzchnię ciała, potrząsnął lekko głową. - Nooo. Tak lepiej. - Złapał na ślepo ręcznik i zaczął się wycierać.
    Jego uwaga, jak zawsze zresztą, szybko zwróciła się w stronę lekko zaparowanej, szklanej tafli. Przetarł ją ręką i wyciągnął z szafki kubek, szczotkę i pastę.
    Kiedy już załatwił wszystkie podstawowe potrzeby, zaczął zbierać po pokoju potrzebne ciuchy.
   - No więc...Gatki - są. Spodnie - Są. Koszula - jest. Opaska...AAA!Gdzie ona znowu się podziała?! - nerwowo zaczął przerzucać stertę - Bez niej nie wyjdę!
    Nie widząc jej na wysokości wzroku, doszedł do jakże trudnego wniosku, że musi być na ziemi. Tak więc po chwili przemierzał ponownie cały pokój. Tyle, że tym razem na kolanach.
   - No bez jaj. Poka... MAM! - dumny z siebie sięgnął pod łóżko i już po chwili trzymał prostokątny kawałek czarnego materiału z wyszytą pośrodku pomarańczową spiralą.
    Zawiązawszy go na wysokości czoła wykonał kolejny rytuał, a mianowicie stanął przed szafą do której przymocowane było ogromne lustro.
    - Kto jest najlepszy? -zapytał swoje odbicie, patrząc zadziornie na wprost - Głupie pytanie!Jasne, że ja! - rzucił sam sobie tą samą co zwykle odpowiedź i zbiegł na dół
    - Hejka mamo! - hamując gwałtownie koło rudowłosej kobiety mało na nią nie wpadł
   - Cześć. Radziłabym Ci się pospieszyć. Ojciec jest wściekły. - mimowolnie uniosła kąciki ust, widząc promienny uśmiech syna - Poza tym ramen Ci wystygnie.
    Blondyn, słysząc o swojej ulubionej potrawie, wyskoczył jak z procy w kierunku jadalni.
   - Anko! - kiedy gosposia postawiła przed nim parującą miskę, spojrzał na nią ze szczerą radością - Przekaż Ichiraku-san, że go kocham! -wrzasnął pałaszując ulubioną zupkę
    Jednak śmiech szybko zamarł na opalonej twarzy, kiedy do pokoju wszedł łudząco podobny do młodzieńca mężczyzna.
   - Widzę, że już wstałeś, synu. - służbowy ton ojca sprawił, że chłopak odruchowo się wyprostował i podniósł łokcie ze stołu - Pospiesz się.Zaraz wyjeżdżamy.
    - Tatooo. - jęknął zdruzgotany - Ile razy mam ci powtarzać, że nie chcę jeździć do szkoły tą lanserską limuzyną?Przejadę się autobusem. To niedaleko.
    - Ale ja nalegam, synu. - mężczyzna nie dawał za wygraną, co więcej mówił tonem, który wskazywał, że opór nic nie da
   Podczas gdy Naruto zastanawiał się, jak raz na zawsze powiedzieć ojcu,żeby dał spokój, Kyuu już dawno wyraził swoje zdanie. Mianowicie wrzeszczał, że ZA CHOLERĘ, że PO JEGO TRUPIE, że ma GDZIEŚ, co ludzie pomyślą! Teraz stał z wielgachnym transparentem " PROTESTUJĘ! " i machał nim energicznie, obiecując jednocześnie, że jeśli, jakimś cudem,ktoś go wpakuje do tej lśniącej chromem bestii, to nie zawaha się i pogryzie.
    - To pewnie przez tego całego Kibę. - westchnął w końcu Minato zrezygnowany - Wczoraj znowu byliście na jakiejś 'zabawie', prawda? - ostatnie słowo wypowiedział z ironią. Doskonale wiedział, jak wygląda zabawa w wykonaniu syna i jego tak zwanych znajomych. Dlaczego Naruto nie może zadawać się z kimś na poziomie?Widząc, że chłopak chce coś powiedzieć, szybko mu przerwał. - Dlaczego nie wyjdziesz gdzieś z... - jego twarz rozpromieniła się - choćby z Sasuke Uchihą? Z tego co wiem, byliście kiedyś przyjaciółmi. Czemu już się nie widujecie?
    Niebieskooki jedynie zacisnął zęby i pięści, starając się uspokoić.
   Kyuu za to rzucił transparentem, zapominając o nim i zerwał się z zamiarem drapania, gryzienia i rozszarpania na kawałki swojego rodziciela. Nabrał w płuca powietrza i zaczął wrzeszczeć na całe gardło NIE GADAJ MI O TYM BUFONIE! JEST TAK NADĘTY, ŻE NIE WIDZI BUTÓW ZZA CZUBKA TEGO ZADARTEGO NOSA!
    Na zewnątrz, z pozoru spokojny, młodszy blondyn wzruszył tylko ramionami.
    - Zmieniliśmy się. Każdy ma swoje życie. - Wstał i po złapaniu kurtki wyszedł.
   Doskonale znał tą gadaninę. Co rano było to samo. Najpierw ojciec zaczynał od propozycji podwiezienia, potem kpił z jego towarzystwa, ana koniec czepiał się ubrań, ponieważ "szanujący się młodzieniec z wyższych sfer, nie powinien się ubierać, jak pierwszy lepszy dzieciak z ulicy". Nigdy go nie akceptował, więc przywykł. Jednak  wcześniej nie wspominał o Sasuke.
    Co go dzisiaj tak wzięło na wspominki? Zanim zdołał cokolwiek wymyślić przekroczył drzwi autobusu i niemal w tej samej chwili usłyszał radosny, prawie wrzaskliwy głos najlepszego,wspomnianego już wyżej, przyjaciela.
    - Hejka chłopie! - brązowowłosy chłopak wystawił rękę w oczekiwaniu na przybicie mu piątki - Żyjesz po wczorajszym?
   Naruto uśmiechnął się lekko. Tak. Jego ojciec miał rację. Wczoraj się bawił. Tak jak zresztą przedwczoraj i przed przedwczoraj...
    -Ujdzie, chociaż czułbym się lepiej, gdybyś nie darł mi się do ucha. - ignorując zranione spojrzenie Inuzuki, które, nawiasem mówiąc,wiedział, że było sztuczne, kontynuował - Ale teraz jest buda, więc wypady do czwartej nad ranem chyba odpadają. Bo się wykończę.
    Ciemne oczy błysnęły rozbawione.
   - Wiesz...Wszystko bym mógł wczoraj o tobie powiedzieć, ale nie, żebyś wyglądał na wykończonego. Już wcześniej ta ślicznotka...Swoją drogą.Jak się nazywała? Niezła sztuka. Daj mi do niej numer.
    - Ściśle tajne. Wierz mi, że na następnej imprezie też na bank będzie. Ale zgodzę się z Tobą. Hinatka ma pazur. Chociaż...- niebieskie oczy błysnęły lekko rozmarzone - Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się w końcu wyrwać Sakurę.
    Widząc ten wyraz twarzy u najlepszego kolegi, Kiba zaniósł się śmiechem, który Uzumakiemu zawsze odrobinę przypominał wycie psa.
    - Zapomnij. Nie ta liga. Wiesz dobrze,że ją interesuje jedynie towar z najwyższej półki. - podniósł sugestywnie brwi, a w blondynie krew się zagotowała
    No cóż leciała na innego. Mógłby to jeszcze zaakceptować, gdyby nie jeden,mały szczegół, a mianowicie,  gdyby nie to, że był to właśnie Uchiha! Ten przebrzydły zarozumialec, który uważał, że wszystko od losu mu się należy, a swoje fanki traktował jak śmieci, które leżą na drodze, bez patrzenia mijając każdą. Grrr.
    Autobus wyhamował przed szkołą.Wysiadając spostrzegł, że od drugiej strony, na zastrzeżony parking,podjechała granatowa beema i wszystko było wiadomo. A kiedy dodało się do tego, że parking otaczał rozhisteryzowany tłumek odpowiedź nasuwała się sama.
    - Pan i władca przybył. - Naruto skrzywił się, jakby zjadł kilogram cytryn.
   Nie musiał czekać zbyt długo, kiedy drzwiczki się uchyliły, a z środka wysiadł czarnowłosy chłopak w białej koszuli i eleganckich, czarnych spodniach, poprawiając okulary słoneczne, które zsunęły mu się podczas jazdy.
    - Szpaner. - syknął niebieskooki z zamiarem wyminięcia źródła swojego niepowodzenia
    Jego wzrok przesunął się na zgrabną, drobną dziewczynę o długich różowych włosach, która stała na czele fanklubu.
   - Sasuke-kuuun! Nie widziałam cię dwa miesiące! Prawie umarłam z tęsknoty! - odpowiedział jej potakujący szmer wśród innych dziewcząt
    Nowo przybyły jednym szybkim ruchem zdjął okulary i spojrzał na nią przenikliwie parą czarnych, jak węgiel oczu.
   - Szkoda, że prawie. - mruknął tylko i już chciał przejść, kiedy jego wzrok napotkał parę diamentowych, zimnych tęczówek - A ty co,Usuratonkachi? Też na mnie czekasz? - zironizował
    Kyuu spiął się na te słowa, gotowy skoczyć na osobnika znajdującego się przed nim. Co?! Chcesz się bić? No choć na solówkę! Chętnie zmiotę Cię na proch! Zaraz...Gdzie ja mam moje rękawice? Tu są. No to jak?! Bijesz się, czy nieee?
    - Mam ciekawsze rzeczy do roboty, Teme. -zadowolony spostrzegł, że połowa dziewczyn, które czekały na ciemnowłosego, orientując się, że pojawił się drugi najgorętszy towar w szkole, otoczyły go wianuszkiem.
    - Właśnie w takich momentach wiem, czemu się z tobą przyjaźnię. - Kiba rozanielony rozejrzał się po otaczających go buźkach  - Witajcie, miłe panie.
    Naruto dołączył do zaimprowizowanego przez kumpla przedstawienia.
   - Ja, w przeciwieństwie do niektórych, - spojrzał sugestywnie na ciemnowłosego - nie porzucam pięknych dziewczyn w potrzebie. -odpowiedział mu radosny chichot
    Właściciel lśniącego samochodu po upewnieniu się, że jego maleństwu nic nie grozi,  zaczął się oddalać, jednak nie mógł powstrzymać się przed jeszcze jedną uszczypliwością w kierunku swojego wroga.
    - Jesteś żałosny,Usuratonkachi. Jesteś synem jednego z największych przedsiębiorców światowych, a zachowujesz się, jak - wskazał z niechęcią na Inuzukę -on.
    Blondyn otworzył oczy szeroko, udając dogłębnie zranionego.
    - Nie każdemu sodówa odwala, Uchiha. - odprowadzany przez piski swoich i wściekłe
 wrzaski tych wierniejszych fanek Sasuke, wszedł do szkoły.
    Kyuu tymczasem podskakiwał wymachując radośnie łapkami i wykonując taniec zwycięstwa.
  A nie mówiłem, że jestem najlepszy? No i jak nie, jak tak? Aha. Aha.
    Czwartą klasę czas zacząć!

     TBC

    No i pierwsza nocia za nami...Pisać to opko dalej  myśli  oczko