Zawitało

niedziela, 4 stycznia 2009

Paranoja

No i niespodzianka! BONUS ;]
 Co prawda NIE Yaoi ( choć w tle pojawi się wątek), ale mam nadzieję, że się spodoba



                                                           Paranoja


 Tu. Jest. Okropnie. To była pierwsza jego myśl kiedy przekroczył próg nowej szkoły.
 Ledwo znalazł się wewnątrz zobaczył setki rozbieganych, rozwrzeszczanych osób, które teoretycznie miały być w jego wieku.
 Zupełnie nie przypominali spokojnych i ułożonych (z pozoru) uczniów Prywatnego Gimnazjum Sarutobiego, do którego chodził w ubiegłych latach. Akurat jego ojca musieli zdegradować! Gdyby nie to byłby teraz w Prywatnym Technikum na kierunku Technik Ekonomista i uczyłby się zarządzać pieniędzmi. Niestety w całym Tokio była tylko jedna szkoła z takim profilem i było to Prywatne Technikum im. Uchiha Madary, które przyjmowało najlepszych.Płaciło się miesięcznie (bagatela!) 3000 jenów.
 Zamiast tego trafił do Publicznego zoo im. Tsunade, gdzie miał spędzić kolejne trzy lata swojego życia.
 - Z droooogi! - krzyknęła różowowłosa dziewczyna odpychając go lekko i ze śmiechem uciekając przed grupką swoich znajomych
 - Dopadnę Cię Sakura! - wrzasnęła blondynka i również wyraźnie zadowolona pobiegła za koleżanką
 Ogłuszony piskiem dziewczyn osunął się wzdłuż ściany i przymknął powieki
 - Będzie jazda. - westchnął ciężko
 - Jak cholera. - usłyszał melodyjny męski głos
 Podskoczył zaskoczony, otwierając oczy.
 Tuż obok stał wysoki chłopak o granatowo-czarnych włosach, skórze jasnej jak mleko i wielkich, magnetyzujących oczach. Niezły .
 - I czego się gapisz? - mruknął chłopak, który pod jego czujnym spojrzeniem wyraźnie czuł się nieswojo
 - Jakby było na co. - odparował 
 Nieznajomy zmarszczył złowieszczo brwi wyraźnie zaskoczony odpowiedzią.
 - Ty chyba nie wiesz kim jestem. - syknął w jego stronę - A jeśli wiesz i dalej chcesz ze mną zadzierać to jesteś totalnym idiotą.
 - Wiem kim jesteś. - stanął naprzeciwko tego zarozumialca - Nikim ważnym. - obrócił się z zamiarem odejścia, ale silny uchwyt na nadgarstku mu to uniemożliwił
 - Jeśli ktoś tu jest nikim, to tylko TY, śmieciu. - wyraźnie rozwścieczony czarnooki już szykował się do walki
 - Ohhh boję sięęę. - nieporuszony ostrzeżeniem dalej otwarcie prowokował
 Cienkie wargi zacisnęły się w złowróżebną kreskę, jednak ich posiadacz nie zdążył ani się odezwać, ani poruszyć, kiedy znikąd otoczył ich wianuszek dziewczyn.
 - To Sasuukeee!!! - wrzeszczała jedna przez drugą, przepychając się i starając choćby dotknąć obiektu swoich westchnień - TEN Sasuke!
 Zrozumiał.. TEN Sasuke, czyli jeden z członków wielkiego klanu Uchiha. Potomek Madary Uchihy, do którego szkoły, o ironio, tak bardzo pragnął się dostać. Przyszły spadkobierca wielomilionowej fortuny i zdobywca pierwszego miejsca w boksie młodzieżowym. Laureat olimpiady międzynarodowego konkursu wiedzy ogólnej w przedziale 14-20 lat....
 Jednym słowem wymarzony chłopak, syn i uczeń. Co ktoś taki robił w tym podrzędnym liceum?!
 Widząc zmieszanie na jego twarzy rówieśnik wykrzywił się pogardliwie w jego stronę.
 - Olśniło cię?
 - Dalej nie widzę w Tobie NIC wyjątkowego. - postanowił udawać głupiego. Chciał znowu przejść, ale zapomniał, że Sasuke trzyma go za przegub
 - Jesteś TOTALNYM debilem...
 - Uchiha Sasuke! Uzumaki Naruto! Pierwszy dzień i już sprawiacie kłopoty! Do mojego gabinetu! ALE JUŻ! - potężna blondynka złapała obu za kołnierze ich koszul i zawlokła do swojego gabinetu przy akompaniamencie protestów fan klubu młodego Geniusza

 ********************************************************

 Życie potrafi być jednak zaskakujące. Był w tej szkole zaledwie parę miesięcy. a już tak wiele się zmieniło.Uśmiechnął się delikatnie pod nosem powstrzymując głośny wybuch śmiechu. Za bardzo kłóciłoby się to z jego wizerunkiem.
 Jeszcze trzy miesiące temu nawet nie pomyślałby o czymś takim, jak śmiech, ale teraz jego świat w ogóle stał do góry nogami. Przykład? Gdyby ktoś mu powiedział na początku roku szkolnego, że Uchiha Sasuke bożyszcze nastolatek jest gejem, uznałby taką osobę za niespełna rozumu, a gdyby ktoś inny dodał, że zakocha się on w Naruto Uzumakim...
 Nie. To było po prostu nielogiczne....Jak i to, że był teraz najlepszym przyjacielem czarnookiego i widział, jak ten próbuje na wszelkie możliwe sposoby zaskoczyć swojego nowego chłopaka. Jak choćby wtedy, gdy w październiku przywiózł od najlepszego cukiernika w mieście ogromny tort z szesnastoma świeczkami zaraz po tym, jak dowiedział się, że Uzumaki ma tego dnia urodziny.
 A on nikogo takiego nie miał...
 W takim momencie miał ochotę pozabijać wszystkich, tylko po to, aby nikt nie był szczęśliwy skoro ON nie może. Na szczęście takie momenty były tylko sekundami w jego życiu. No i nie był całkiem sam. Miał Temari i Kankuro, czyż nie? Rodzice zginęli w wypadku, więc mieszkał z rodzeństwem. Temari miała już 18 lat i mogła się nim "zaopiekować" w świetle prawa.
 Byli też Naruto, Sasuke, Kiba, Shikamaru, Neji, Sakura, Ino...Właściwie miał mnóstwo przyjaciół, ale nikt go nie kochał TĄ miłością...
 - Gaara. - głos brata przywrócił go do rzeczywistości - Odpływasz.
 - Taa...- odwrócił głowę akurat w momencie, kiedy Uchiha prawie kładł się na blondynie
 - Sasuke-kuun! Moglibyście się opanować! - różowo-włosa pisnęła z naganą w głosie
 A może by tak Haruno? Jest całkiem fajna, kiedy nie ugania się za Sasuke...
 Z tą nagłą myślą wstał i poprosił dziewczynę na bok nie zważając na zdziwione spojrzenia paczki.
 - O co chodzi? - zielonooka uśmiechnęła się wesoło spoglądając na rudzielca
 - Bo...Hmm.. - nikt mu nie mówił, do cholery, że to będzie takie trudne! - Umówisz się ze mną?
Kiedy to pytanie wypłynęło na powierzchnię wydało mu się głupie, bezsensowne, płytkie i...
 - Hihih. - odpowiedział mu śmiech koleżanki - Oh Gaara. Jesteś taaaki zabawny. - dziewczyna opanowała się i machając mu wypielęgnowanymi, długimi paznokciami tuż przed nosem - Nieładnie tak żartować z przyjaciółki. - odwróciła się zna pięcie i ciągle rozweselona pognała w stronę Ino.
 Pewnie się będą ze mnie nabijać... No i tyle, jeśli chodziło o umawianie się. Był, jest i będzie pod tym względem ofermą...
 - Hej chłopie, co jest? - tuż obok pojawił się Sasuke
 - Nie wierzę. - udając szok szeroko otwartymi oczami spojrzał na niego - Odkleiłeś się od Uzumakiego, aby sprawdzić moje samopoczucie? Czuję się dowartościowany.
 Ciemnowłosy zachichotał cicho i chciał coś odpowiedzieć, ale wystarczyło jedno spojrzenie na kolegę, który ciągle wpatrywał się w roześmianą Sakurę, która plotkowała o czymś bardzo żywiołowo z Yamanaką nie zważając na siedzącego nieopodal chłopaka, by załapał o co chodzi.
 - Nie warto. - machnął ręką lekceważąco po czym ciągnąc no Sabaku z powrotem wrócił do reszty

***************************************************

 Znowu to samo! Czy ty naprawdę myślałeś, że tym razem będzie inaczej?!
 Głos odbijający się w jego głowie nie przestawał się z niego nabijać.
 Znowu. Już myślał, że to się skończyło. Tym razem miał przyjaciół, czyli kogoś na kogo mógł liczyć. Osoby, które były wobec niego szczere...
 Wierzył w to trzy miesiące, ale dzisiaj Sakura to zniszczyła...
 Jesteś taki naiwny. Naprawdę wierzyłeś, że ona cię lubi? Przecież jesteś nikim... Kolejny głos dał o sobie znać.
 Ta Yamanaka też nie lepsza! Gadały o nim, śmiejąc się i gestykulując żywo.
 Trzeba je ukarać...Pokaż im nasz ból. Nasze cierpienie. Smak odrzucenia. Niech zobaczą z kim zadarły.
 Nie...To nowe życie...Nie może. Nie powinien...
 A myślisz, że One miały jakiekolwiek skrupuły, kiedy Cię wyśmiewały?
 Zamknął oczy. Po policzku chciała spłynąć łza. Jednak została zatrzymana zanim zdążyła ujrzeć światło dzienne. Może gdyby jej się udało wszystko zakończyło by się w jego małej sypialni, ale niestety zatrzymała się w kanale łzowym co później miało przynieść tragiczne skutki.
 Smak bólu. Naszego cierpienia.
 Poddał się. Nie miał już sił się sprzeciwiać. Nie po raz kolejny.
 Podniósł się z łóżka. Złapał klucze.Zarzucił kurtkę, buty. Przekroczył próg swojego pokoju.
 - Wychodzę. - rzucił obojętnie do dwóch osób, z którymi mieszkał
 Im też lepiej nie ufać. Szepnął głos.
 Otworzył drzwi poddając się zimnemu wiatrowi, który schłodził rozpaloną lekko twarz.
 - Wróciłem. - szepnął w pustkę - Czas na karę.
 Kara...kara...kara.
 Wiedział już, że głos nie ucichnie dopóki winni nie zostaną ukarani.

***************************************************

 - Sasukeee! - wesoły wrzask blondyna rozbrzmiewał echem po korytarzu
 Brunet jakby nie słuchał tylko ciągnął swojego ukochanego coraz bardziej w stronę sali gimnastycznej, a dokładnie do schowka na materace.
 - U..Su..Ra..Ton...Ka...Chi. - każda sylaba podkreślana była pocałunkiem
 - Gdzie ty mnie ciągniesz, Draniu jeden. - blondyn choć doskonale wiedział, zadawał to głupie, retoryczne pytanie
 Uchiha nic już nie powiedział, tylko pociągnął go do drzwi, które były uchylone.
 - Hejka wiara! - głos Kiby rozniósł się radośnie - Koniec figlo...- urwał gdy jego wzrok trafił na obraz, który malował się za parą
 Neji, Shikamaru i Gaara z rodzeństwem również przystanęli zszokowani wpatrując się w Ino i Sakure. Obie leżały na jednym materacu w strojach cheerleaderek.
 - Hahah! Tak się biły o Sasukeee-kuun! - roześmiał się Kiba, który odzyskał zdolność mówienia - A teraz śpią wtulone w siebie!
 Shikamaru patrzył na to w milczeniu, aż do momentu, kiedy spostrzegł coś tuż przy splątanych nogach dziewczyn
 - Krew. - szepnął zaskoczony, a każdy z obecnych rozwarł oczy zszokowany
 W przerażeniu nie spostrzegli, że jeden z nich wpatruje się w scenę z obojętnością, a nawet swojego rodzaju zadowoleniem.

**************************************************

 Od tego czasu zwykle entuzjastyczna atmosfera w szkole odrobinę przycichła, aby ustąpić miejsca smutnym refleksjom i spekulacjom.
 No bo kto zabił ich koleżanki? Dlaczego?! PO CO?!
 Jakby tego było mało do Liceum im. Tsunade już w parę minut po odkryciu zwłok dwóch najpopularniejszych dziewczyn w szkole rozpoczęły się przesłuchania.
 Jednak mijały dni, tygodnie, a sprawcy dalej nie znaleziono. W końcu ludzie zaczęli powoli wracać do zwykłego trybu życia. Wróciła więc moda na imprezy, alkohol i panienki.
 Kiba w głębi duszy odrobinę cieszył się, że wszystko zaczyna wyglądać po staremu. Oczywiście cień zmarłych dziewczyn zdawał się unosić w powietrzu, ale prawdę mówiąc nie był z żadną z nich jakoś tak wybitnie związany, a zatęsknił za balowaniem do białego rana.Dlatego też ucieszył się, gdy Neji obwieścił wszem i wobec, że jego kuzynka Hinata chce wyprawić przyjęcie z prawdziwego zdarzenia.
 - Ale jak to? - zapytał Naruto pomiędzy kęsami sushi - Z tego co widziałem jest raczej taką...no... - tylko jedno skojarzenie przychodziło mu na myśl, a nie chciał obrażać dziewczyny, której praktycznie nie znał
 - Szarą myszką. - dokończył za niego Sasuke spokojnie
 Blondynek zarumienił się zawstydzony.
 - Nie to miałem na myśli Neji...Naprawdę. - wymamrotał i chcąc ukarać swojego chłopaka zabrał mu jego porcję
 - EJ! - Uchiha patrzył wściekły, jak jego posiłek znika w ustach jego koi - To było MOJE, Usuratonkachi. - warknął
 - To była kara, Teme. - niebieskooki mrugnął figlarnie i pocałował czarnookiego - Masz trochę. - uśmiechnął się rozbrajająco.
 Kiba zaśmiał się w duchu, a Hyuuga kontynuował wypowiedź.
 - Właśnie dlatego ją robi. - białooki wstał, a za nim reszta - Ma dosyć takiego postrzegania jej przez innych. Poza tym - zamyślił się, jakby zastanawiając ile może powiedzieć - chce komuś dać  "nauczkę", jak to ujęła.
 W tej chwili Sasuke wraz z Gaarą poszli w swoim kierunku. Od wczoraj, kiedy dyrektorka przyłapała ich na bójce z jakimiś trzecioklasistami, mieli przymusowy, miesięczny kurs samokontroli wraz z psycholog Shizune. Dlaczego taka akurat kara? Ponieważ rzucili się na osiemnastolatków tylko i wyłącznie dlatego, że tamci, jak to ujęli zgodnie " za dużo gadali".
 Kolejną osobą, która zostawiła grupkę był zawołany przez Hinatę Uzumaki.
 - No i? - zniecierpliwił się w końcu Inuzuka - Powiesz to w końcu?!
 Długowłosy udał, że nie wie o co mu chodzi, ale kiedy zobaczył, że i tak nie wygra westchnął ciężko.
 - TenTen - przy tym imieniu zarumienił się mimowolnie - rozgadała po szkole, że moja postrzelona kuzynka czuję miętę do Uzumakiego. - wzruszył ramionami
 - Musiało boleć. - odezwała się po raz pierwszy od początku rozmowy Temari
 Kiba zmrużył oczy, myśląc intensywnie. Hinata była laską z najwyższej półki, a marnuje się na Naruto-Uke? Przecież ten koleś jest taki kobiecy i w ogóle...Nie może na to pozwolić! Po prostu na imprezie oczaruje ją wrodzoną gracją, stylem i talentem...
 - Ałć! - sapnął cicho kiedy poczuł kuksańca, kiedy łokieć Hyuugi wbił się wygodnie pod jego żebrami
 Chłopak spoglądał na niego wyraźnie poirytowany, a zbity z tropu Kiba nie wiedział co powiedzieć, więc w milczeniu czekał na powtórzenie pytania.
 - Zapytałem wszystkich co sądzicie o tym, że Gaara postanowił zaprosić Hinatę na randkę?
 - CO?! - wygląda na to, że nikt o tej rewelacji nie wiedział
 Nie ma mowy! Krzyczał wewnętrznie Kiba ONA jest MOJA!


 ********************************************************************

 - Nie ma to jak impreeezaaa! - nieźle nagrzany już Kankuro zaczął tańczyć, choć zazwyczaj zachowywał się z dość widoczną rezerwą.
 Zastanawiał się, jak idzie jego braciszkowi. Odkąd pojawił się w domu państwa Hyuuga nie odtępował kuzynki Nejiego na krok, a ona, ku zdziwieniu wszystkich, zdawała się być z tego naprawdę zadowolona.
  Tak mu się przynajmniej wydawało do momentu, kiedy wściekły Gaara prawie zbiegł na dół i z błyskiem nienawiści w zielonych oczach, zaczął ciągnąć jego i Temari do wyjścia.
 - Czekaj. - ich siostra wyrwała się z uścisku płomiennowłosego, łapiąc go jednocześnie za tył kurtki - Opowiedz co się stało.
 Ten jednak milczał uparcie i wydawało się, że stracił zdolność mowy, lub został zaklęty. Jedynie jego oczy pozwalały się domyśleć, że stało się coś złego.
 - Ga.. - słowa panny no Sabaku przerwał przeciągły krzyk - To chyba Kiba. Chodźmy sprawdzić. 

********************************************************************
 Patrzył na nią. Była taka...Spokojna. To skojarzenie wydało mu się dziwne zwłaszcza, że siedziała skulona i szlochała cicho.
 Może właśnie dlatego? On kiedyś był na jej miejscu i nie przyjął tego tak lekko, jak ona. Wtedy właśnie po raz pierwszy kogoś ukarał.
 Ale ona oszukiwała. Nie jest dobrym człowiekiem. Zasługuje na...
 Dobrze wiedział na co. Uśmiechnął się smutno. Polubił ją. Naprawdę. Ale to co przed chwilą zrobiła...
 - Hinata. - wszedł do pokoju
 Dziewczyna spojrzała na niego tymi swoimi wielkimi, białymi jak śnieg oczami, w których dostrzegał tylko rozżalenie. Próbowała być silna. Widział to.
 - Po co przyszedłeś? Czy nie dosyć mi już powiedziałeś?! - kolejne łzy stoczyły się z perłowych oczu
 Nie odeszwał się. To było zbędne. Po prostu zaczął się do niej zbliżać, powoli pokonując dzielący ich dystans. W świetle lampy błysnął nóż. Dostrzegła go.
 Zaczęła się wycofywać patrząc na niego z przerażeniem w oczach. Tym samym, które dostrzegał u Sakury i Ino.
 - Piękne. - szepnął cicho, nie przestając kierować się w jej stronę
 - A..Ale..Dlaczego? - cofając się natrafiła na szklaną szybę
 Balkon. Jej ratunek. Zauważył to w jej rozpaczliwym spojrzeniu.
  Z rozbawieniem patrzył, jak szarpie się z oknem. Przystanął.
  Niech myśli, że ma szanse!  Śmiał się jego wewnętrzny głos. Bo nikt jeszcze nie uniknął kary.
 Znudzony, kiedy tylko otworzyła okno jednym susem znalazł się za nią.
 - Przykro mi. - westchnął. - Muszę cię ukarać.
 Zrobiła jeszcze krok do tyłu...I przeleciała przez barierkę. Właściwie trochę jej w tym pomógł.
 Wydawało mu się, kiedy spojrzał w dół, że widzi błysk szacunku w perłowych, teraz już martwych, oczach.
 Musi stąd szybko znikać, tak, aby nikt się nie zorientował.

 ****************************************************************

 Zginęła kolejna nastolatka. W szkole wybuchła panika, a rodzice domagali się ujęcia sprawcy. zabroniono jakichkolwiek imprez do wyjaśnienia i odwołano wielki festyn. Policja szwendała się po szkole cały czas i po raz pierwszy nikt nie miał nic przeciwko.
 Temari patrzyła jak ich grupka się rozpada.
 Kiba i Neji pogrążyli się w żałobie po stracie Hinaty. Co do tego drugiego potrafiła to zrozumieć w końcu to była jakby jego rodzina i znał ją od dziecka. Ale Inuzuka? Stracił chęci do zabawy, zaszył się w domu i wychodził jedynie wieczorami na grób Hyuugi. W szkole był nieobecny myślami i zdawał się nie kontaktować.
 Rodzice Nary wypisali go po prostu, a ponieważ w rodzinie Shikamaru to jego matka miała ostatnie słowo, chłopak nie miał nic do powiedzenia przy nadopiekuńczej kobiecie.
 Kankuro bronił Gaary przed oskarżeniami grupki "czwartaków", którzy uważali, że te morderstwa to jego sprawka. Normalnie najmłodszy no Sabaku pewnie potrafiłby się obronić, ale dziwnie milczał, nie zaprzeczał. Popadł w depresję...
 A jej drugi brat został dyscyplinarnie wyrzucony za powybijanie szyb w samochodzie jednego z chłopaków.
 Czy to możliwe, żeby zrobił coś takiego? Jak ja mogę myśleć o czymś takim! Przecież to mój mały braciszek.
 Ale wszystko wskazywało na niego, a poza tym jego przeszłość... NIE! Tym razem to nie ON! NA PEWNO!  Uspokajała samą siebie. To co było w tamtej szkole...Gaara spędził przecież 3 lata w psychiatryku, a teraz jest już normalny...Normalny, prawda? Ale...Sakura odrzuciła jego zaloty. To samo Hinata...
  Wróciła na lekcje. Cała paczka miała teraz razem biologię z Jiraya-sensei. Czyli ona, Gaara, Sasuke i Naruto.
 Do klasy wszedł oczekiwany nauczyciel. Jednak nie był sam. Zaraz za nim weszła dwójka funkcjonariuszy.
 - Powiecie w końcu o co chodzi? - zapytał podenerwowany ero-sannin
 Nie odpowiedzieli. Patrzyła jak zaczarowana, jak podchodzą do jej ototo i wyciągają kajdanki.
 - Sabaku no Gaara zostajesz oskarżony o zamordowanie - wyjęła drobny świstek i beznamiętnie wyrecytowała  - Ino Yamanaki, Sakury Haruno - drobny grymas przebiegł przez jego twarz - i Hinaty Hyuugi. - przy tym nazwisku zacisnął zęby
 - Ty skurwielu! - Kiba zerwał się, W ostatnim momencie przytrzymał go Sasuke. Tak samo zresztą jak Nejiego Naruto.
 - To musi być jakieś nieporozumienie... - Uzumaki zaczął przekonywać funkcjonariuszy
 - Przykro mi chłopcze. - starszy łysiejący już mężczyzna spojrzał na tego sympatycznego dzieciaka - Na miejscu zbrodni znaleziono rudy włos. Po ekspertyzie doszliśmy, że należał do Sabaku no Gaary.
 Tym razem to Temari zerwała się z krzesła.
 - To chyba normalne, że znaleźliście jego włosy u Hyuugi! Przecież był razem z nią na górze! - wrzeszczała tracąc nad sobą kontrolę
 Kobieta wzruszyła ramionami. Była przyzwyczajona, że rodziny psychopatów starają się ich bronić.
 - Ale to nie tam go znaleźliśmy. - widząc, że blondynka traci pewność dodała - Włos został znaleziony w schowku na materace na bluzce pierwszej ofiary.
 Temari osunęła się zrozpaczona  Nie.Nie.Proszę. Niech to będzie sen!
 - Gaara. Nie zrobiłeś tego, prawda? - podjęła ostatnią desperacką próbę patrząc w zielone oczy brata
 Ten jednak nie odpowiedział. Po chwili wyprowadzono go z klasy. Przymknęła oczy, a spod powiek wypłynęła szklana łza. Ostatnim co usłyszała był sygnał radiowozu policyjnego.

 ************************************************************
 Wpatrywał się przez okno w odjeżdżającego Gaarę. To niemożliwe. Był ich przyjacielem. Przyjacielem, do jasnej cholery. Zabrzmiał dzwonek.
 - Nie wierzę, że on to zrobił. - szedł z Naruto przez korytarz, czując na sobie współczujące spojrzenia. Wszyscy wiedzieli, że no Sabaku, był najlepszym przyjacielem Sasuke - Rozumiesz, do jasnej cholery?! - odkąd wyprowadzili rudego to przekleństwo non stop odbijało się echem
Pogrążony w wściekłości nawet nie zdawał sobie sprawy, że szarpie blondyna i coraz mocniej zaciska dłonie na jego ramionach. Dopiero cichy syk bólu mu o tym przypomniał. - Przepraszam.
 - Wiem. Mi też jest ciężko. - westchnął cicho Uzumaki - Ale może powinniśmy się z tym pogodzić?
 - Pogodzić?! O czym ty, kurwa, pierdolisz?! - czarnooki z całej siły uderzył pięścią w ścianę, a kilka osób, które akurat przechodziło zerknęło na niego przerażone - Mój najlepszy przyjaciel najprawdopodobniej spędzi całe życie w więzieniu, a ja mam stać i czekać?!
 Naruto już wyraźnie poirytowany trzasnął go w twarz.
 - USPOKÓJ SIĘ! - wrzasnął na cały korytarz - A co, jeśli on NAPRAWDĘ zamordował te dziewczyny?!
 Uchiha zamarł. O tym nie pomyślał.Gaara zawsze był porywczy i w ogóle, ale...Nie! Nie mógłby.
 - Zobaczysz. - uspokoił się trochę - Znajdę tego psychola.
 Niebieskooki wtulił się w jego ramiona.
 - Pomogę Ci. - szepnął składając na ustach Uchihy delikatny pocałunek - A teraz idź popływaj trochę. Zrelaksujesz się. - uśmiechnął się delikatnie - Ja tymczasem pójdę do Iruki-sensei i może się czegoś dowiem.
 Ku swojemu zdziwieniu po drodze spotkał Shikamaru. Co on tu robi?! Zaskoczony postanowił to jednak zignorować i poszedł, gdzie radził mu jego koi.
 Wszedł na wielką krytą powierzchnię i od razu skierował się w stronę basenu Olimpijskiego. 
Zrzucił ciuchy i wskoczył do wody. W jednej chwili jego ciało pochłonął przyjemny chłód.
 Czy to możliwe? Przecież Gaara chodził z nim na kurs samokontroli i Sasuke widział, jak wielokrotnie w szale potrafił rozwalić pół pomieszczenia...Ale z drugiej strony on był taki sam. Zazwyczaj było tak, że podczas ćwiczeń, które zalecała im Shizune, albo on, albo Gaara tracili kontrolę. Jeśli tak na to patrzeć, to był równym psychopatą co no Sabaku.
 No dalej, UCHIHA! Po cholerę Ci te wszystkie nagrody, skoro nie umiesz rozwiązać jednej, piepszonej łamigłówki?! No dalej. Kto oprócz Piaskowego mógł być wściekły na Haruno?
 To było trudne.Widział, jak razem z Ino pogrywały sobie z chłopaków, starając się wzbudzić jego zazdrość. Niektórym dawały bardzo wyraźnie do zrozumienia, że nie są w ich guście...
 Czy to możliwe, że Yamanakę również ten Psychol zamordował z jakiegoś powodu? A może była po prostu niewygodnym świadkiem?
 No i w końcu niewinna Hyuuga, przecież podobała się no Sabaku, a mimo to na wspomnienie o niej za każdym razem pochmurniał...
 Nie wiedział, ale wiedział jedno.To nie mógł być Gaara i zrobi wszystko, aby znaleźć winnego zanim wsadzą jego przyjaciela. Aby tak się stało musiał zrobić jedną rzecz...

 *********************************************************

 Wracał od Iruki - sensei. Niestety nie dowiedział się niczego nowego. Gaara został oskarżony i wszystko wskazywało przeciwko niemu. Życie doprawdy bywa zaskakujące. 
 Nagle tuż koło niego pojawił się Uchiha. Z uśmiechem zapytał, o co mu chodzi. Sasuke wyglądał bardzo poważnie...
 - Muszę wyjechać na parę miesięcy. - stwierdził jego ukochany spoglądając smutno w błękitne tęczówki - Itachi jest prawnikiem. Na pewno pomoże mi dociec, kim jest ten Psychol. - westchnął - Niestety prawdopodobnie będę musiał zaczynać rok od nowa w przyszłym, a może nawet za parę lat... - wzruszył ramionami - Nie ważne. Muszę wyciągnąć Gaarę, a potem wrócę i...
 Był zszokowany, a w głowie krzyczało jedno zdanie.
 - Zostawiasz mnie? - szepnął cicho, a błękitne oczy się zaszkliły
 Zwiesił ramiona. Chciało mi się płakać. Czuł, że Gaara jest dla Sasuke ważniejszy niż on.
 - Nie. - Uchiha złapał go za ramiona i kciukiem uniósł spuszczoną brodę blondynka - Wrócę do Ciebie, gdy tylko skończy się ten porąbany cyrk. Pamiętaj, że Cię kocham. - czarnowłosy złączył ich usta w krótkim pocałunku.
 O kurcze. Zapomniał komórki z basenu. A może by tak...Uśmiechnął się lekko ciągnąc Młotka w stronę wody. Miał zamiar ostatni raz kochać się ze swoim aniołkiem.
 Kiedy tylko się tam znaleźli wszystko straciło znaczenie. Liczyły się tylko zmysły.
 Zasnął wyczerpany, ale spełniony, tuląc do siebie największy skarb w jego szesnastoletnim życiu.
 Obudził się z uczuciem, że coś nie gra. Coś było nie tak. Bardzo nie tak. I gdzie, u diabła, jest...
 - Naruto?!

 ********************************************************

 Wpatrywał się w jego śpiącą twarz. Był taki piękny...Taki piękny.
 Ale zostawia nas, dla jakiegoś piepszonego Gaary! Zdrajca!
 Po raz pierwszy od tak dawna płakał. Naprawdę  czuł, że łzy strumieniami spływają po jego twarzy.
 Żałosny. Czy ty naprawdę uważasz, że On Cię kocha? Przecież woli iść do niego niż zostać z Tobą.
 Poczuł, jak pęka mu głowa. Próbując powstrzymać ból położył dłonie na skroniach, wykonując powolne, koliste ruchy
 Ukarz go...Pokaż, jak bardzo Cię zranił. Chyba nie chcesz mu tego puścić płazem?!
 Był coraz słabszy. Kochał go, ale...
 Postanowił. Nikt nie może uniknąć przeznaczenia. Winni zostają ukarani...Bez wyjątku.
 Przysunął się powoli i złapał w dłonie mleczno białą rękę. Wyjął nóż. Spokojnie, powoli przeciągnął go wzdłuż wewnętrznej strony nadgarstka.
 A mogliśmy być tacy szczęśliwi, Sasuke...
 Jeszcze do ciebie nie dotarło?! Zawsze znajdzie się ktoś, kto postanowi Cię zniszczyć. Nie ma szczęścia. Jest tylko ból. Nasz ból.
 Więc po co żyję?
 By cierpieć. I pokazać swój ból każdemu, kto z niego zakpi.
 Nie chcę tak żyć.
 - Naruto?! 
 Odwrócił się. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że skierował się ku wyjściu.
 - Tak? - jego głos był inny, pozbawiony tej wesołości, która pobrzmiewała w nim zawsze
 Sasuke wstał, choć zdziwiło go, jak ciężko mu to przyszło
  - A. Tu jesteś. - Uchiha stanął oparty o drabinkę basenową.
 Już wiedział, co zrobić. Skoro celem jego życia było cierpienie wolał nie istnieć, ale najpierw...
 - Wiesz Sasuke...Ja znam sprawcę. - szepnął w przestrzeń
 W tym momencie czarnooki zaskoczony obcym brzmieniem w głosie ukochanego wyciągnął rękę i zamarł.
 Oba jego nadgarstki były przecięte, a z rozciętych żył sączyła się krew, spływając do wody, barwiąc ją na czerwono.
 - Ty? Nie...To jakiś kiepski dowcip?- blondyn patrzył mu w oczy wyciągając przed siebie zakrwawiony składany nóż - Ale dla...
  Nie dokończył pytania, kiedy Naruto z chorym uśmiechem na ustach zbliżył ostrze do swoich nadgarstków i spokojnie wpatrywał się w kapiącą krew.
 - Nie uda Ci się! Znajdą nas i...
 Złotowłosy zachichotał pusto.
 -...I wezmą to za samobójstwo kochanków. - pokiwał głową ze smutkiem - Ludzie nie umieją patrzeć pod spód, Sasuke.
 - Na..Naru? - Uchiha odpłynął i nawet nie poczuł, jak Uzumaki podchodzi, potyka się i upada prosto na niego
 Nie czuł nawet jak lodowata woda obejmuje jego coraz bardziej bezwładne ciało. Nie słyszał też słów Uzumakiego.
 - Teraz już zawsze będziemy razem...Sasuke. - blondyn wpadł do wody zaraz za nim z cichym pluskiem.
 Przed jego oczami przelatywały sceny z ostatnich miesięcy.
 
  Siedział na ławeczce wtulony w Sasuke. Uchiha wstał, a on z nudów zaczął się przysłuchiwać widocznie czymś rozbawionym Ino i Sakurze.
 - Gaara chciał się ze mną umówić.  
 - I co? - blondynka odrzucając długie włosy wyciągnęła się z lubością kierując twarz ku słońcu.
 - A co ma być? -  roześmiała się złośliwie - Dostał kosza. To chyba jasne. - zerknęła spod grzywki podejrzliwie na koleżankę - Chyba nie myślałaś, że odstąpię Ci Sasuke-kuna.
 - I tak jest z tym dzieciakiem, Naruto. - mruknęła niezadowolona Ino
 - Jakby to miało jakieś znaczenie. - zaśmiała się znowu, a w jej głosie czuć było jad - Przecież po to się z tym małym kretynem przyjaźnimy, by się dostać do Sasuke.
 - Jasne. - dziewczyny przybiły sobie piątkę i z zadowoleniem zaczęły rozprawiać o czymś innym, ale on ich już nie słuchał.


 Wyśmiały go. A on im wierzył. Zostały ukarane.


 Słyszał kłótnię Gaary i Hinaty. Słyszał jak dziewczyna mówi, że już nie może go okłamywać, że jest zbyt miły.
 - Wybacz mi. - szepnęła perłowooka - Przepraszam.
 No Sabaku patrzył na nią nic nie rozumiejąc.
 - Ale...Za co? - ciągle się uśmiechał, chociaż miał złe przeczucia.
 - Byłeś jedynie przynętą. - dziewczyna zerknęła na niego smutno - Miałam nadzieję, że Naruto-kun będzie zazdrosny...
 Wtedy było mu jej ewidentnie żal. Biedna dziewczyna. Niestety, on już miał Sasuke.Ale wszystko zmieniło się o 180 stopni, kiedy wsłuchał się w dalszy dialog.
 - On jest GEJEM rozumiesz? Woli chłopców! - wrzasnął wściekły no Sabaku i zamachnął się, jakby chciał ją uderzyć
 Młodej Hyuuga puściły wszelkie hamulce
 - ROZDZIELĘ ICH! ZROBIĘ WSZYSTKO, ŻEBY NARUTO-KUN ZNIENAWIDZIŁ SASUKE UCHIHE! 

 Dostała ostatnią szansę. Kiedy no Sabaku wybiegł,wszedł i chciał z nią porozmawiać, ale dziewczyna, jakby go nie słyszała. Mówiła jedynie pod nosem, że Uchiha jest "inny" i wciąga w to Naruto-kun, ale ona go uratuje i zepsuje ten związek.
 Wściekł się i wywrzeszczał jej, żeby o nim zapomniała i odpierdoliła się od Uchihy, bo ją zabije. Wyszedł, a ona jeszcze za nim wrzeszczała, że jest za dobry dla Sasuke i że nie pozwoli mu z nim być. Wrócił...

 Chciała zniszczyć jego szczęście kosztem swojego. Została ukarana.

 Ciało powoli opadało na dno basenu.

 Gaara zaczął coś podejrzewać. Zawsze wiedział, że no Sabaku jest mądry, ale teraz przewyższył wszystkich.
 Nie ufał mu. Zaczął śledzić.
Nieraz widział szmaragdowe tęczówki w odbiciu lustra, czy szybie.  Czuł, jak zaczyna palić mu się grunt pod nogami.
 Jednak kiedy no Sabaku spotkał się z nim, mówiąc, że WIE i zrobi wszystko, aby ochronić swojego przyjaciela przed nim dostał szału. Wiedział, że musi go powstrzymać, zanim powie wszystko Sasuke. Nie może na to pozwolić.
 Jednak coś nie pozwoliło mu się go pozbyć. Wewnętrzny głos, mówił mu, że no Sabaku jest taki, jak on.
 Mimo to MUSIAŁ zrobić coś, aby Uchiha się nie dowiedział. Poza tym chciał, by Gaara znów poczuł sens istnienia.
 Kolejne spotkanie miało już inny charakter. Uzumaki przyszedł do Gaary. Pogadać.
 - I tak ba ciebie doniosę. - odezwał się chłodno no Sabaku

 - Już nikt nie zginie...Chyba. - mruknął poprawiając w lustrze blond kosmyk.
 - Chyba?! - Pustynny zaśmiał się sucho - Może zagrajmy w kości? - ironizował - Jak parzysta liczba oczek, to kogoś zabijasz, a jak nieparzysta to nie.
 - Nie pajacuj. - warknął. On nabija się z naszego bólu. Ale już niedługo...  - Jesteś taki jak ja. Doskonale wiesz, że oni musieli umrzeć. Zasłużyli na...
 - ...karę. - szepnął Gaara - Też tak kiedyś myślałem, ale mnie wyleczyli. To chore. Doniosę na ciebie. -powtórzył, a  blondyn wzruszył tylko ramionami - Nie zabijesz mnie? - zdziwił się uprzejmie rudowłosy
 - Nie. - tym razem to Uzumaki odgrywał rolę marnego aktora w teatrze - Na miejscu zbrodni znajdą Twoje włosy. To pamiątka z naszej pierwszej szarpaniny. - uśmiechnął się z wyższością - Nie masz co się tłumaczyć. Inne dowody też są przeciw tobie. Między innymi to, że od dwóch z trzech dostałeś kosza. A byłeś już w psychiatryku z powodu próby morderstwa, czyż nie?
 Wyszedł. Widział, że złamał jego ducha.

 Już nikt nas nie rozdzieli...Sasuke. To była jego ostatnia myśl, zanim pochłonęła go ciemność

  *****************************************************************
  Siedziała przygarbiona na starym fotelu. Powoli wariowała.
  Sasuke i Naruto nie poradzili sobie z aresztowaniem jej brata. Popełnili samobójstwo. Sama znalazła ich na dnie czerwonej od krwi wody, sama próbowała reanimować.
  Kolejny Kankuro próbował wykraść Gaarę z aresztu. Dostał 5 lat za pomoc w ucieczce " Psychopatycznemu mordercy" jak to nazwali.
 Rodzina Hyuuga wyprowadziła się z miasta.
 Kiba zaczął brać dragi, obecnie był w szpitalu i walczył o życie.
 - Proszę wstać. Sąd ogłosi wyrok.- jej rozmyślania przerwał monotonny głos dozorcy
 Sędzią był Tokashimi. Wysoki mężczyzna w czarnej todze, z surowym wyrazem twarzy. Wyniosły, stojący twardo za wymuszaniem przestrzegania prawa.
  Spojrzała w stronę ławy przysięgłych. Starsza kobieta z włosami upiętymi wysoko w kok. Konserwatystka. Młody chłopak ledwo po studiach. Żółtodziób.
 I dziesięć innych twarzy, których nie znała.
 - Wysoki sądzie. Ława jednogłośnie uznała, że uznaje Sabaku no Gaarę winnym potrójnego morderstwa, z tym, że jest on nie całkiem poczytalny.
 Mężczyzna pokiwał posiwiałą brodą i zamyślił się na chwilę rozważając słowa. Ogłoszono przerwę.
 Zerknęła na rudowłosego. Wyglądało, jakby było mu obojętne co ogłosi sąd.
 O. Wrócili.
  - Sabaku no Gaara uznaję Cię za winnego zamordowania Haruno Sakury i wymierzam karę dożywotniego pozbawienia wolności. - wstrzymała oddech, powstrzymując łzy - Uznaję cię również za winnego śmierci Ino Yamanaki i wymierzam karę dożywotniego pozbawienia wolności. A także uznaję Cię za winnego śmierci Hinaty Hyuugi i wymierzam karę dożywotniego pozbawienia wolności. - sędzia odczytywał wyrok z widocznym zadowoleniem. Jednego psychopatę mniej na ulicach. - Łącznie wymierzam karę dożywotniego pozbawienia wolności. Jednak sąd postanowił rozpatrzeć wyniki badań psychiatrycznych i zasądza przymusowe leczenie psychiatryczne w trakcie odbywania wyroku w więziennego psychiatry. Zamykam rozprawę.
 Wszysce wstali, a Gaarę wyprowadzono.
 Do domu szła, jakby w amoku. Wyjęła z szuflady pistolet przeznaczony na potencjalnego złodzieja. Strzeliła. 

************************************************************

 - Otwórz usta. I połknij tę tabletkę. - odezwała się pielęgniarka w podeszłym wieku
 - Nie musisz do mnie mówić, jakbym był upośledzony. - warknął w jej stronę i połknął środki uspokajające.
 - Tylko z szacunkiem, chłopcze jestem od ciebie dwa razy starsza. - mruknęła, ale widocznie się go bała - Jeszcze tylko zastrzyk z morfiny i możesz iść do swojej celi.
 Jak powiedziała, tak zrobiła nie całkiem przytomnego zabrała go do celi. Położył się i z obłąkanym uśmiechem spojrzał na zachodzące słońce. Wygrałeś. 


 THE   END